sobota, 23 stycznia 2010

Jestem dzieckiem supermarketów...

Mimo, że urodziłam się w czasach PRL-u (co prawda już u jego schyłku ale mimo wszystko jednak) nie pamiętam ani pustych pułek ani kolejek stojących po coś co aktualnie rzucili na pułki.
Jako mała dziewczynka chodziłam po zakupy do osiedlowego sklepiku zwanego potocznie "mleczarnią" a potem zaczął się boom na supermarkety. Będąc dziś na zakupach w osiedlowych sklepikach stwierdziłam, że bardzo się, że powstały bo kurcze wchodzisz do takiego sklepu nie dość, że mało miejsca, nie zawsze jest to co chcesz i nie możesz sobie dotknać poogladać. Po za tym w takim supermarkecie wszystko jest w jednym miejscu. A ja naprawde jestem zwolennikiem dużych i nie bardzo przemawia do mnie ochrona małych sklepików. KONKURENCJA jest OK.

2 komentarze:

  1. niby wszystko się zgadza moja droga, ale... zwróć uwagę na jakość jedzenie w tych supermarketach... moim zdaniem to okropieństwo. Chyba, że czasami wydasz więcej kasy to dostaniesz coś lepszego, ale i to nie zawsze. A w tych małych sklepikach czasami można było znaleźć jedzenie lepszej jakości, w zależności od jakiego producenta. Nie mniej jednak, jedzenie takie wypada drożej, dlatego małym sklepikom nie opłaca się ściągać tylu towarów, bo za niższą cenę w supermarkecie można nakupić więcej... (pomijając kwestie walorów smakowych itd.)

    A jeśli chodzi o ochronę to dej mi spokój...
    Moja najukochańsza znajduję się w Rossmanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się z Toba w tym temacie nie mogę zgodzić. Jedzenie z sieciówek także może być smaczne i dobrej jakości. Prawdą jest, że trzeba troche przetestować tych różnych różności

    OdpowiedzUsuń